Tymczasowo przebywam we Włoszech dlatego postanowiłem wypróbować kilka tutejszych przepisów. Ostatnimi czasy stałem się wielkim fanem owoców morza, a będąc w Italii grzechem jest nie zjeść wszechobecnej „pasta” więc mój wybór na początek był dość jasny i oczywisty. Oryginalne danie nie zawiera krewetek, ale ja zdecydowałem się lekko zmodyfikować przepis.
Vongole to tutejsze małże jadalne – nie mają odpowiednika nazwy w żadnym języku. Są to niewielkie skorupiaki z cętkowaną muszelką. Miałem okazję spróbować ich we włoskiej restauracji i bardzo przypadły mi do gustu, więc postanowiłem przyrządzić je sam.
Rozpoczynamy od przygotowania Vongole i krewetek. Małże należy płukać przez ok. 1 godzinę w lekko osolonej wodzie, podobnie postępujemy z krewetkami. Jeśli nie kupiliśmy obranych, przed moczeniem należy je obrać i usunąć jelito (iiiiuuuuu!:)). Ważne jest żeby małże były świeże i należy je przygotować w dniu zakupu. Następnie płuczemy wszystko pod bieżącą wodą.
W międzyczasie możemy ugotować i odcedzić makaron.
Czosnek, cebulę i łodygę selera siekamy drobno i podsmażamy delikatnie na patelni przy użyciu oliwy z oliwek do zarumienienia. Następnie dorzucamy małże i przykrywamy całość pokrywką. Po ok 3-4 minutach małże powinny się otworzyć.
 |
Smacznego! |
Dolewamy wino i dorzucamy pokrojone drobno pomidory i krewetki, całość dusimy pod przykryciem przez następne 4-5 minut. Następnie wyciągamy owoce morza (nieotwarte Vongole należy wyrzucić), a pozostały sos redukujemy. W czasie gdy sos się redukuje, kroimy krewetki na mniejsze kawałki oraz wyciągamy małże z otwartych muszelek.
Warto zostawić parę krewetek i małż w całości jako dekorację talerza. Kiedy sos się zagęści wrzucamy do niego makaron oraz obrane owoce morza i lekko podgrzewamy mieszając. Chwilę później nasze danie jest gotowe do spożycia i śmiało mogę powiedzieć, że schabowy to pikuś w porównaniu z tym jedzonkiem.