Dorsz jest pyszną rybą o delikatnym mięsie. W tym przepisie odnajdziecie go w wersji „opalonej” za sprawą regionalnego napoju z Piotrkowa Trybunalskiego- Jałowca. Jałowiec to napój podobny do podpiwku lub kwasu chlebowego, gorąco polecam. Niestety do kupienia tylko w Piotrkowie. Poniżej link do informacji o Jałowcu, nie jest to reklama produktu, po prostu nie można go dostać nigdzie indziej. Gorąco polecam, ja z Piotrkowa zawsze wyjeżdżam przynajmniej z jedną zgrzewką. Używam go także do piernika. Info o Jałowcu.
Dorsz: Z dorsza przygotowujemy 2 porcje, nie odcinamy skóry. Do miski wlewamy Jałowiec, sos sojowy, olej arachidowy i płatki chili, każdy płat solimy. Wkładamy do marynaty. Odstawiamy na co najmniej godzinę.
Kalafior: Kalafior gotujemy w osolonej wodzie przez ok 25 minut. Wodę odcedzamy, kalafior blendujemy, na gładkie puree.
Fasolka: Fasolkę gotujemy w osolonej wodzie, czosnek przeciskamy przez praskę. Dodajemy do fasolki, skrapiamy sokiem z cytryny.
Pora tniemy w cienkie paski, smażymy w rozgrzanym oleju (ja smażyłam w frytkownicy), przez 2-3 minuty. Osuszamy z oleju na ręczniku papierowym.
Patelnię rozgrzewamy, wykładamy dorsza z odrobiną marynaty, w której jest olej, można także wlać 1-2 łyżki oleju na patelnię, jeśli wiecie, że bez oleju będzie wam przywierać. Smażymy ok. 3-4 minuty na każdej stronie. Skórę z dorsza ściągamy po smażeniu, chyba, że jesteście jej koneserami.
Na talerzu układamy gniazdko ze smażonego pora. Na to kładziemy dorsza. Obok fasolkę i puree z kalafiora, które skrapiamy olejem arachidowym i płatkami chili. Podajemy z plastrem cytryny- do skropienia ryby.
Danie ma dużo składników, dlatego różne czynności, takie jak przygotowanie puree i fasolki należy robić jednocześnie aby wszystko nam nie wystygło.
 |
Smacznego! |